plen

Ratuj Trzmiele

DLACZEGO POWINNIŚMY ZADBAĆ O OCHRONĘ TRZMIELI
I INNYCH OWADÓW ZAPYLAJĄCYCH

Chcesz pomóc trzmielom? Chroń ich siedliska i twórz nowe.

 

     Każdy chyba nawet najbardziej niezwiązany z przyrodą człowiek, ma świadomość ogromnego znaczenia pszczoły miodnej (Apis mellifera), w procesie zapylenia roślin. Jednak mało kto wie, że nie są to jedyne owady zapylające, oraz że równie ważne są dziko występujące zapylacze takie, jak: trzmiele, motyle, pszczoły samotnice, chrząszcze, bzyki i inne muchówki.

     Pszczoła miodna odpowiedzialna jest za zapylenie około 16% wszystkich roślin kwiatowych na świecie, oznacza to, że jest tylko jednym z wielu zapylaczy roślin entomofilnych, które stanowią 78% roślin na świecie, (rośliny entomofilne to te, które w procesie przenoszenia swoich gamet, czyli w procesie rozmnażania wykorzystują owady zapylające).

     Czy w takim razie, aby zachować bioróżnorodność form życia na dotychczasowym poziomie wystarczy nam sama pszczoła miodna, i możemy zapomnieć o innych owadach zapylających? Odpowiedź nasuwa się sama, oczywiście że nie.

     Niezaprzeczalnie pszczeli ,,piar medialny” jest o wiele większy niż w przypadku trzmieli. Dlaczego? Ze względów finansowych. Pszczołę wykorzystujemy w 100%. Oprócz zapylania korzystamy z miodu, pyłku pszczelego, propolisu i wosku. Przynosi to wymierne dodatnie profity w postaci dodatkowych zysków finansowych. Trzmiele natomiast zapewniają nam „tylko” zapylenie w tym wielu gospodarczo ważnych roślin. Ale czy aby na pewno tylko to? Nie twierdze, że pszczelarstwo jest złe, (sam pochodzę z pszczelarskiego regionu, gdzie tradycje pszczelarskie są silnie zakorzenione) jednak nie możemy tylko na pszczołach opierać zapylenia roślin w myśl przysłowia ,,nie wsadzaj wszystkich jajek do jednego koszyka”.

 

logo Ratuj trzmiela

 

    Obecnie jesteśmy świadkami największego procesu wymierania gatunków w historii Ziemi. Nie licząc katastrof naturalnych (np. uderzenie wielkiego meteorytu w półwysep Jukatan sprzed 65 mln lat, którego następstwa spowodowały wymarcie między innymi dinozaurów), za współczesne ginięcie wielu gatunków odpowiedzialna jest destrukcyjna działalność człowieka, nadmierna chemizacja rolnictwa, emisja CO2, niszczenie naturalnych siedlisk i całych ekosystemów w wyniku rozbudowy infrastruktury miast, intensyfikacji rolnictwa
i przekształcania coraz większych obszarów pod produkcję rolną.

    W Polsce występuje 29 gatunków trzmieli i wszystkie objęte są ochroną prawną, ale czy to naprawdę oznacza, że są bezpieczne? Nie, gdyż ich siedlisk naturalnych wciąż ubywa, a te, które są tworzone przez ludzi, są zbyt ubogie i zbyt małe, żeby wyżywić choćby jedną trzmielą rodzinę.

 

  Lista stwierdzonych obecnie w Polsce gatunków trzmieli*:
 1. Trzmiel ciemnopasy  (Bombus ruderatus)
 2. Trzmiel czarnopaskowy  (Bombus schrencki)
 3. Trzmiel drzewny  (Bombus hypnorum)
 4. Trzmiel gajowy  (Bombus lucorum)
 5. Trzmiel grzbietoplam  (Bombus maculidorsis)
 6. Trzmiel kamiennik  (Bombus lapidarius)
 7. Trzmiel kołnierzykowy  (Bombus magnus)
 8. Trzmiel leśny  (Bombus pratorum)
 9. Trzmiel ogrodowy  (Bombus hortorum)
 10. Trzmiel ozdobny  (Bombus distinguendus)
 11. Trzmiel paskowany  (Bombus subterraneus)
 12. Trzmiel rdzawoodwłokowy  (Bombus pomorum)
 13. Trzmiel różnobarwny  (Bombus soroeensis)
 14. Trzmiel rudonogi  (Bombus ruderarius)
 15. Trzmiel rudoszary  (Bombus sylvarum)
 16. Trzmiel rudy  (Bombus pascuorum)
 17. Trzmiel stepowy  (Bombus laesus)
 18. Trzmiel szary  (Bombus veteranus)
 19. Trzmiel sześciozębny  (Bombus wurfleini)
 20. Trzmiel wąskopaskowy  (Bombus cryptarum)
 21. Trzmiel wielkooki  (Bombus confusus)
 22. Trzmiel wrzosowiskowy  (Bombus jonellus)
 23. Trzmiel wschodni  (Bombus semenoviellus)
 24. Trzmiel wysokogórski  (Bombus pyrenaeus)
 25. Trzmiel wyżynny  (Bombus mesomelas)
 26. Trzmiel zachodni(*)  (Bombus cullumanus)
 27. Trzmiel ziemny  (Bombus terrestris)
 28. Trzmiel zmienny  (Bombus humilis)
 29. Trzmiel żółty  (Bombus muscorum)
Gatunki zanikłe lub prawdopodobnie zanikłe:
 1. Trzmiel olbrzymi (*)  (Bombus fragrans)
 2. Trzmiel Sichela(*)  (Bombus sicheli)

 

     Przemierzając Polskę, widzi się całe połacie pól obsianych zbożami, kukurydzą i rzepakiem. Pomijając rzepak, pozostałe obsiewy stanowią dla zapylaczy jałową, bezużyteczną pustynię. Pod względem niezbędnej dla nich bazy pokarmowej, nie odgrywają one żadnej roli w ich bioróżnorodności, a wręcz w swojej przytłaczającej masie przyczyniają się stopniowo do wymierania wielu gatunków nie tylko trzmieli, ale także innych zapylaczy.

     Rzepak natomiast, gdyby nie jego silna chemizacja i kilkukrotne opryskiwanie upraw wczesną wiosną szkodliwymi dla trzmieli perytroidami, (powodującymi między innymi zespół ginięcia gniazd - w skrócie CCD colony collapsed disorder) stanowiłby bogate źródło nektaru i pyłku dla wszystkich pszczołowatych, do których należą także trzmiele.

     Mała różnorodność obecnie uprawianych roślin uprawnych nie stanowi większego pożytku dla zapylaczy. Naturalne łąki kwietne stały się prawdziwą rzadkością, można je zobaczyć niemalże tylko na terenach górskich. Wprawdzie występują również na nizinach, ale są intensywnie użytkowane i naważone, co powoduje w nich dominację traw i prawie całkowity regres kwiatów polnych - więc trudno nazywać je łąkami kwietnymi. Więc aby pomóc trzmielom nie wystarczy tylko chronić tego co jest, lecz zakładać jak najwięcej łąk kwietnych odpowiedniej wielkości i o odpowiednim składzie gatunkowym.

     Trzmiele odgrywają ogromną rolę w zapylaniu roślin kwiatowych. Okazuje się że są
w tym bardziej wydajne i pracowitsze od pszczół miodnych. Zapylając nawet 20-30 kwiatów na minutę. Potrafią oblatywać i zapylać rośliny już w temperaturze około 10ºC, (dla porównania pszczoła miodna potrzebuje do tego temperatury minimalnej w granicach 12-14ºC) podejmują także pracę w gorszych warunkach pogodowych (przy mżawce, we mgle, czy w delikatnym deszczu) natomiast pszczoły w tym czasie grzeją się w ulu.

     Trzmiele potrafią zapylać kwiaty, które ze względu na swoją budowę i głębokość kielicha są poza zasięgiem pszczół. Pozwala im na to budowa ich aparatów gębowych, która jest inna niż u pszczół. Kluczowa różnica to długość języczka, która u niektórych gatunków trzmieli osiąga 15 mm, co stanowi 2,5 krotność długości języczka u pszczoły. Maksymalnie języczki
u pszczoły miodnej mogą osiągać długość 6,25 mm.

     Ponadto w obrębie jednej rodziny trzmielej występuje zróżnicowanie w obrębie wielkości robotnic, a co za tym idzie w długości języczków. To również znacząco zwiększa spektrum zapylanych kwiatów, ponieważ małe lżejsze robotnice są w stanie zapylać mniejsze kwiaty
o płytszych kielichach, a te duże z długimi języczkami - kwiaty o głębszych lejkowatych kielichach.

     Kolejną ważną cechą trzmieli jest zapylanie wibracyjne. Polega ono na tym, że trzmiel zawisa przy kwiecie, łapie żuwaczkami fragment krawędzi płatka korony i pracą mięśni skrzydeł wywołuje falę uderzeniową o częstotliwości 400 Hz. Fala ta powoduje otworzenie się pylników i wysypanie pyłku na ciało owada, tym samym przy odwiedzaniu kolejnych kwiatów zwiększa się efektywność zapylenia. Występowanie trzmieli i innych zapylaczy powoduje także zwiększenie efektywności pszczoły miodnej, poprzez zwiększenie konkurencyjności
w dostępie do pyłku i nektaru kwiatowego.

     Jak sami widzicie trzmiele oprócz sympatycznego nieco misiowatego wyglądu, posiadają także wiele cech, które pozwalają być dobrymi, niezawodnymi zapylaczami wielu upraw mających także znaczenie gospodarcze dla człowieka, takich jak: cebula, ogórek, pomidor, bób, fasola, groch, słonecznik, koniczyna, lucerna, facelia, gorczyca, porzeczki, maliny, brzoskwinie, borówki, truskawki, grusze, szałwia, pigwowiec, naparstnica, róże i wiele innych.

     Jeżeli trzmiele mają nadal pełnić swoją niezmiernie ważną rolę w przyrodzie, muszą mieć zapewnioną odpowiednią ilość siedlisk o określonej jakości, z których mogłyby czerpać swój pokarm w postaci pyłku i nektaru. Żebyśmy mogli nadal cieszyć się różnorodnością gatunków w naszym kraju, z których prawdopodobnie wiele jest zagrożonych wyginięciem, musimy już dzisiaj zadbać o dostateczną ilość takich habitatów.

     Zapytacie jak mamy to zrobić? Można zacząć od małych kroczków we własnych ogródkach przydomowych i działkowych, a nawet na balkonach. Siejmy rośliny miododajne najlepiej w postaci mieszanek, które po czasie stworzą kwietne łąki będące azylem dla trzmieli i miejscem gdzie będą mogły zakładać swoje gniazda. W Polsce (obecnie - 2021 rok) jest około 590 tysięcy hektarów ogrodów przydomowych, (70% przypada na wieś, a 30% na obszary miejskie) i około 40 tysięcy hektarów ogródków działkowych. Daje to łącznie powierzchnię 630 tysięcy hektarów. To wbrew pozorom szokująca informacja! Okazuje się, że nie jest tego wcale tak mało. Jeżeli każdy z nas, chociażby na ułamku tej powierzchni stworzyłby odpowiednie siedliska dla zapylaczy, to tym zachowaniem mógłby przyczynić się do zachowania i ochrony wielu gatunków trzmieli, motyli i innych zapylaczy. Niestety obecnie wiele ogrodów w Polsce (w tym kilka na mojej ulicy) zamiast ogrodów, posiadają podwórko składające się z idealnie wypielęgnowanej trawy, często koszonej i obsadzonej tujami. Te golfo-boiskowo-podwórkowe założenia, z punktu widzenia trzmieli i innych zapylaczy są kompletnie bezużyteczne - brakuje tam kwitnących kwiatów. Oczywiście, w wielu z tych domów na wiosnę pojawiają się rośliny takie jak: pelargonie, petunie, niecierpki, lobelie, (chętnie kupowane w centrach ogrodniczych) ustawiane w donicach przed domami.
W większości kwiaty te występują w formie pełnych lub półpełnych kwiatów, które nie pozwalają trzmielom lub innym zapylaczom dostać się do środka – w związku tym nie stanowią dla nich większego pożytku. Poza tym wielu ludzi ze względów na pokrój, kolorystykę lub inne walory estetyczne zakupuje kwiaty mieszańcowe tak zwane hybrydy F1, które są często jałowe i nie wytwarzają pyłku ani nektaru. Zapytacie jak w takim razie mamy pomóc trzmielom? Skoro wielu z was, w tym pędzącym świecie ma tak mało czasu dla siebie, rodziny i przyjaciół. Myślicie, że sadząc tuje i pielęgnując trawnik oszczędzacie czas?

     Większość pierwotnych dzikich kwiatów i ziół poza obfitym i długim kwitnięciem, nie wymaga dużego nakładu pracy, ich potrzeby glebowe są niskie, a ich siew ze względu na duży udział motylkowych w tej grupie roślin (które wiążą azot z powietrza w zgrubieniach korzeniowych), wręcz powinien odbywać się w jałową nienawożoną glebę. Ich pielęgnacja nie zajmuje wiele czasu, jest o wiele mniej pracochłonna niż utrzymanie trawnika, który trzeba kosić kilkanaście razy w trakcie sezonu. Kwietną łąkę wystarczy skosić raz, po przekwitnięciu, na jesień jak już większość roślin zawiąże nasiona, tak żeby w trakcie zabiegu koszenia nasiona mogły się wysypać i ponownie pojawić się w następnym sezonie.

     Jest mnóstwo kwiatów łatwych w uprawie i znakomicie nadających się dla trzmieli, a większość z nich znajdziecie w naszych mieszankach roślin miododajnych, zwłaszcza w specjalistycznej, przeznaczonej specjalnie dla tej fascynującej grupy owadów, jaką stanowią trzmiele (Mieszanka roślin przyciągająca trzmiele). Szczególnie uwielbiane przez trzmiele rośliny to m.in.: koniczyny, lawenda, ogórecznik, żmijowiec, orlik, naparstnica, komonica, oregano, majeranek, tymianek, szałwia lekarska, wyka, jeżówka, łubin, fiołek trójbarwny, szczypiorek, ślaz, słonecznik, nasturcja, powój wilec, malwa. Jeśli chcemy świadomie pomagać tym owadom, to właśnie te rośliny powinniśmy siać w swoich ogrodach. Poza ich walorami praktycznymi są to piękne kwiaty, które dodadzą twojemu ogrodowi uroku i rustykalnego charakteru, ale też nowoczesnego wyglądu w zależności od ich aranżacji i twojej wyobraźni. Obserwacja występujących na nich form życia, (różne gatunki trzmieli, motyli, muchówek i innych pszczołowatych), przyprawi cię o zachwyt i zawrót głowy, a twoje serce wypełni duma, że to właśnie na twoim terenie znalazło schronienie tyle form życia i że to ty jesteś twórcą własnego niepowtarzalnego małego ekosystemu, który w korelacji z następnym, który być może powstanie w sąsiedztwie i kolejnym, stworzą z czasem odpowiedniej gęstości sieć, która będzie się nawzajem kolonizować, a tym samym zwiększać swoją bioróżnorodność.

     Podstawą funkcjonowania każdego ekosystemu jest odpowiednie siedlisko którym w przypadku trzmieli podobnie jak dla większości owadów zapylających jest kwietna łąka. Nie bójmy się, że tych kwiatów będzie za dużo i wtedy zabraknie trzmielom sił do oblatywania i zapylania naszych upraw, bo jeden trzmiel potrafi oblecieć do 6 tysięcy kwiatów dziennie, a jedno gniazdo trzmieli do prawidłowego rozwoju potrzebuje od 0,5 do 1 hektara siedliska o odpowiedniej ilości kwiatów, produkujących dostateczną ilość nektaru i pyłku. Pomóżmy więc znaleźć im dom koło naszego domu. Namawiajmy rolników i sadowników do urozmaicania swoich monokultur pasami kwietnych łąk. Przekonujmy samorządy, żeby tworzyły kwietne łąki nie tylko w miastach, terenach podmiejskich, ale także na wsiach, bo tam też ich brakuje. Na końcu przekonujmy również lokalne władze (urzędy wojewódzkie, nadleśnictwa) do tworzenia jak największych rezerwatów przyrody, które będą składały się nie tylko z lasów, ale także z łąk odpowiedniej, co najmniej kilkuhektarowej wielkości, gdzie bez nadmiernej ingerencji człowieka będą mogły odtwarzać się utracone na danym terenie ekosystemy. Od tych działań zależy nie tylko przyszłość wielu gatunków trzmieli i innych zapylaczy, ale także nasza.

     Zróbmy to razem, żeby nasze życie nie było jałowym, nijakim trawnikiem i bądźmy dumni z tego, jeżeli uda nam się zrobić choćby mały krok by ocalić część przyrody, nie tylko dla siebie, ale także dla naszych dzieci. Tym małym, łatwym krokiem dla ciebie może być założenie łąki kwietnej - na ratowanie tygrysów bengalskich jeszcze przyjdzie czas. Zostań bohaterem dla swojej fauny i flory, a ona na pewno odwdzięczy ci się z nawiązką.

TRZMIELE TO MOI BZYCZĄCY PRZYJACIELE - Rafał Węgrzynowski